wtorek, 7 maja 2013

Kas Kryst


Wystarczyła zaledwie jedna fotografia, by rozbudzić ciekawość. Model, wspierający się na postawionym na sztorc longboardzie, spogląda w przestrzeń poza kadrem. W jego postawie jest coś z marmurowego posągu, ale i z nonszalanckiej sylwetki miejskiego nihilisty. Siła tego zdjęcia tkwi jednak nie w upozowaniu modela, lecz w „czarnej materii”, która go obrosła.



P
ozyskać uwagę jedną fotografią – zwłaszcza w sferze mody, przez której wizualny przesyt ciężko się przedrzeć – to nie lada wyzwanie. Podołała mu Kas Kryst – młoda projektantka (podopieczna Michała Szulca), która jeszcze przed debiutanckim pokazem na łódzkim fashion weeku, uchyliła rąbka tajemnicy jej najnowszej kolekcji „bunch-bunch”. Wspólnym mianownikiem wszystkich projektów jest czerń. Decyzja o ujednoliceniu, redukcji do jednego koloru – choć ryzykowna – dała wiele możliwości. Z pozornej monotonii wyrywają się zróżnicowane faktury grubych wełnianych szalików i rękawic, lakierowanych spódnic i toreb, matowych dzianin i skór. Na „bunch-bunch” składają się (opracowane z dbałością o najmniejszy detal) bluzy z kapturem, crewnecki, długie koszule, mesh-shirty, kurtki w stylu varsity, dziergane swetry, spódnice, płaszcze, chinos, kamizelki, shorty i wiele innych. W skrócie: zawartość (niemałej) szafy. Co istotniejsze, monochromatyzm okazuje się niezwykle plastyczny i atrakcyjny. Kolekcja wydaje się w tym samym stopniu elegancka, co squaterska. Kas Kryst doskonale wyczuwa potrzeby potencjalnych klientów. Nieobce są jej aktualne i najbardziej pociągające tendencje (nie tylko w modzie). Zaprezentowana w Łodzi kolekcja ma jednak jeden feler – na jej sprzedaż trzeba czekać aż do jesieni.

"Jesus KRYST Superstar!"

f.

fot. Official Fanpage Kas Kryst