sobota, 26 marca 2011

Maria Stuarda

 Fotograf na Kruczej miał takie zdarzenie: pewnego wieczora przychodzi do niego kobieta, która chce portretu, ale nie ma głowy. Fotograf próbuje światłem wydobyć kontur jej twarzy, ale zagląda tylko obiektywem w mrok. Nie zapamiętał jej, no bo jak, no i dokąd może pójść kobieta, która straciła głowę?

Tymi słowami Kasia Nosowska zaprasza do Teatru Wielkiego w Poznaniu na Marię Stuardę - operę w dwóch aktach do libretta Giuseppe Bardariego na podstawie sztuki Schillera.
Z operą - w jakiejkolwiek postaci: buffa, seria czy semiseria - znam się nader słabo, dlatego też nie o niej będzie mowa. Mijając neoklasycystyczny gmach poznańskiego Teatru Wielkiego, dostrzegłem plakat Marii Stuardy. Enigmatyczna postać w ciemnogranatowej, niemal czarnej zdekonstruowanej sukni, mimo całkowicie zasłoniętej twarzy zdaje się spoglądać na przechodniów - także i na mnie. Lekko pochylona, wsparta na białej tafli stołu lub balustrady nie jest pozbawiona sił, lecz władcza. Przy bliższym spojrzeniu okazuje się, że sukno spowijające głowę nie podoła ukryć wyrazistego grymasu twarzy. Doskonale widoczne stają się zmarszczone brwi i agresywnie otwarte w krzyku usta. Wyśmienicie zakomponowana fotografia przykuła moją uwagę nie tylko ze względu na swoją warstwę wizualną, ale także na modowe skojarzenia. Zasłonięte oblicze i szerokie ramiona to sygnatura Maison Martin Margiela (fot. u góry). Istnieje także znacząca różnica między postacią z plakatu, a modelką Margieli. Ta ostatnia podporządkowała się osobliwym zasadom panującym w tym parysko-antwerpskim domu mody: anonimowości, puryzmu emocjonalnego, czystej nobliwości. Maria Stuarda nie jest anonimowa. Zdaje się przedrzeć przez maskę, a nawet dalej - przez medium samego plakatu; dać o sobie znać, wykrzyczeć tragiczną historię swojego życia uwieńczoną dekapitacją.
Autorkami tego i innych plakatów promujących spektakle w ramach Roku Kobiet (m.in. Maddalena, The Fairy Queen, Tosca) są Magda Wunsche i Agnieszka Samsel - znakomite fotografki współpracujące z takimi tytuałmi jak Exklusiv, Twój Styl, Wallpaper i K Mag. Wysublimowane stylizacje, przemyślane kadry, doskonała gra światłem - to elementy składowe ich stylu. Poniżej inne prace Wunsche&Samsel, a najbliższa inscenizacja Marii Stuardy
31 marca.
f.

wtorek, 15 marca 2011

Celebrating diversity

Jak połączyć postać świętego Marcina z modą? Można przywołać pewien motyw z jego hagiografii, kiedy podzielił się płaszczem z zziębniętym żebrakiem. Można też przypomnieć sobie pewną znaną szkołę designu w Londynie, której święty Marcin jest patronem. W Central Saint Martins zaprezentowało swoje kolekcje dwudziestu jeden młodych projektantów. Many men, many minds - każda kolekcja inna od poprzedniej, każda niosąca pewną historię, pewną atmosferę i dużo nadziei. Wybrałem kilka.

Rejina Pyo - między pogaństwem a wschodnią filozofią; wyraźne barwy z wyraźną granicą.

Pier Wu - unowocześnione japońskie samue lub shitagi z odrobiną stylu Rada Hourani. Mogłoby spodobać się Monice Ptaszek.

William Hendry - laserowe cięcia, czernie i szarości akcentowane oranżem - prostota, wygoda i funkcjonalność.

Shaun Samson - bardzo interesujący fason w męskim wydaniu, szkocki tartan, szkocka krata, efektowny oversize.

Bethan Silverwood - tulipanowy krój wśród płaszczy to rzadkość, wszelkie obłości ciemnej materii łamane grafami.

Sasu Kauppi - jak zwykł rapować Mos Def: Cuz it's the B-the-R-the-O-the-O-K-L-Y-N is the place where I stay, The B-the-R-the-O-the-O-K Best in the world and all USA
 f.