poniedziałek, 26 lipca 2010

Famous anonymity


Co łączy Banksy'ego, Martina Margielę, zespół Gorillaz, Daft Punk, Jonnę Lee i Karin Dreijer Andersson? Zachowanie anonimowości - mniejsze lub większe. Banksy chowa się pod czarnym kapturem, a Margieli nie widziała większość jego pracowników. Ukrywanie wizerunku nie umniejszyło ich popularności. Utwory Heartbeats i Pass This On zespołu The Knife zwróciły uwagę całego świata na szwedzką scenę elektroniczną - jedną z najlepszych. Nożowe rodzeństwo Karin Dreijer Andersson i Olof Dreijer zniekształcają wokal, a wywiadów udzielają w maskach lekarzy walczących niegdyś z dżumą. W 2009 roku Karin, pracowała nad solowym projektem pod pseudonimem Fever Ray, kontynuując enigmatyczny wizerunek. Choć jej prawdziwemu obliczu przyjrzeć się można przez moment w videoclipie What Else Is There Röyksopp, to nadal wydaje się niesatysfakcjonujące. I to jest najciekawsze. Dawniej wystarczyło, by kobieta odsłoniła pół łydki lub ramię, a samiec dostawał erekcji. Teraz samiec pornonagość może obejrzeć już w reklamie gładzi gipsowej. Fever Ray ukrywa ile się da. Maluje twarz, wkłada na siebie protestancką togę albo szamański płaszcz. Jej wokalem władają pokrętła konsoli, a i (zapewne) dziękując za nagrodę P3 Guld porozumiewała się nie swoim głosem. Nieswoja jest też jej muzyka. Karin brodzi po mokradłach (If I Had a Heart), wydobywa dźwięki ze światła (I'm Not Done), wprowadza w trans (When I Grow Up). Fever Ray to projekt totalny. Obok teledysków nie można przejść obojętnie. Na początku była muzyka, a muzyka była u Fever Ray...

Odwrotnie jest w przypadku "mysterious YouTube sensation" o pseudonimie iamamiwhoami. W styczniu tego roku nieznany osobnik zamieścił na swoim koncie minutowy film Prelude 699130082.451322-5.4... Bynajmniej nie jest to numer konta. Właściwnie nadal nie wiadomo czy ten numer cokolwiek oznacza. Film z muzyką. I to nie byle jaką. Las, kolory  lomografii, drzewa z wyrastającymi z nich rękami i nogami na kształt i podobieństwo konarów. Do tego embrionalnie upozowana usmarowana na czarno postać. Dzień później dwa nowe filmy - kolejne motywy, kolejne dźwięki. I tak do marca. Dywagacje co to, kto to zrobił? Ekonomiści nazywają to marketingiem wirusowym - użytkownicy YT przesyłają znajomym dany film, znajomi znajomym i tak iamamiwhoami trafia na łamy Pitchforka i jemu podobnych. Po minutowych teaserach pojawiły się dłuższe, już teraz teledyski nazywane literami "b", "o", "n"... Wcześniej prezentowane motywy łączą się. Muzyka ma początek i koniec. Widać wokalistkę, ale nadal nie wiadomo kim jest. I to nie dziwi, bo kto w USA albo UK słyszał o Jonnie Lee - szwedzkiej piosenkarce. Może ktoś i słyszał, ale skojarzyć twory iamamiwhoami z dotychczasową pracą Lee nie łatwo. Bo Lee brzdęka na gitarze, a iamamiwhoami wali po mordzie (przynajmniej w u-2) elektroniką.
iamamiwhoami
Ekstrawaganckie projekty ze Skandynawii, choć w dużej mierze enigmatyczne, dają przyjemność dla oka i ucha, stanowią przeciwwagę dla ekshibicjonistycznej ekstrawagancji zza Oceanu, nie powodują zgagi i nadkwasoty. Utwory The Knife towarzyszyły kilku pokazom mody (m.in. podczas ostatniego Fashion Weeku w Łodzi), iamamiwhoami nie, ale to kwestia czasu, odpowiedniej kolekcji i nastroju.
f.