Ze smutkiem ogląda się nową kolekcję ze świadomością, że jej twórcy już nie ma. Pre-fall zdaje się być nadzwyczaj obfita jak na "pre". Jest bardzo angielska. Motywy strzępów Jacka the Ripper mieszają się z wiktoriańską butwiejącą koronką i nieskazitelnym tweedem wprost z Royal Ascot. King McQueen przeniósł kościane wzory z męskich kombinezonów na symetrycznie drapowane suknie. Wiosenno-letnią ćmę zastąpiły wzory floralne, których nie powstydziłby się żaden artysta fin de siècle'u. Zimne róże, fiolety, rdzawe pomarańcze i burgundy nabrały silniejszego wyrazu dzięki połyskliwym materiałom. Stylistyka oscyluje między secesyjną kreską, wijącą się tu i tam a abstrakcyjną plamą mniej lub bardziej ujarzmioną. Interesujące jest to, że przez pre-fall 2010 przebija się nie jedna, lecz kilka wcześniejszych kolekcji. Zwykłe review, czy antycypacja tego, co stało się jedenastego lutego? Mam nadzieję, że to pierwsze.
complete collection
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz