Ta hiszpańska marka plasuje się na pierwszym miejscu moich ulubionych sieciówek. Grzech to, czy nie grzech - moja rzecz. Grzechem wydaje mi się to, co ma do zaoferowania na najbliższą wiosnę. O ile odchodząca już w zapomnienie kolekcja autumn/winter 2009 przywodziła na myśl ubrania z wyższych półek (mam na myśli podobieństwo do Balmain), o tyle udostępnione próbki (zdjęcia poniżej) nie zapowiadają szału uniesień na miarę Podkowińskiego. Trzeba poczekać i osobiście przekonać się co znajdziemy w sklepach.
moje oczekiwania odnośnie zary (dotyczące góra 10% męskiej kolekcji) skupiają się wokół prostych/klasycznych dodatków. takie podejście owocuje przeważnie miłym zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuńja liczę głównie na ciekawie zaprojektowane buty, torby, t-shirty - czyli właściwie dodatki ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam the whole hole :D
swoją drogą, poirytowanie zw. z rażącą/krzywdzącą/wkurwiającą dysproporcją pomiędzy modą damską i męską doprowadzi mnie kiedyś do stworzenia czegoś... przynajmniej godnego uwagi :) tylko najpierw muszę się nauczyć wstawiać kieszenie...
OdpowiedzUsuńja liczę szczególnie na buty!
OdpowiedzUsuńilość prezentowanych w pre-view ciuchów dla tych z Wenus jest zabiegiem marketingowym. jeśli chodzi o dysproporcję w sklepach, z tego co zdążyłem w życiu zauważyć, to jest ona znacznie mniejsza za granicą. w tamtejszych salonach ZARY między półkami mogą szaleć i te z Wenus i ci z Marsa :)
OdpowiedzUsuń