Koniec roku tuż tuż, a świat mody przygotowuje nas na rok 2010. Czas na mały przegląd najciekawszych, moim zdaniem, wydarzeń z tegorocznego fashion week'u.
Miejsce 1. otrzymuje niezmordowany Karl Lagerfeld za wybitną Cruise Collection Chanel. Projekty wpisują się w stu procentach w resortowe tendencje. Marynarskie motywy i prostota to kontynuacja tradycji Chanel. Jednak tricorne'y (przypominające te z pierwszej połowy XVIII wieku), oprawa muzyczna SomethingALaMode i miejsce, w którym odbył się pokaz (plaża Lido w Wenecji) to inwencja Lagerfelda. Do tego dochodzi nawiązanie do Śmierci w Wenecji Tomasza Manna.Miejsce 2. dla Alexandra McQeena. Kolejny przykład dobrze przemyślanej kolekcji, a co za tym idzie klimatycznego pokazu. Prêt-à-porter Spring 2010 Plato's Atlantis to moda nie z tej planety. Fraktalne, iryzujące wzory, drapowania i budzące zdziwienie buty - inspirowane (imho) twórczością RH Gigera. Jako intro zaprezentowano film Nicka Knighta przedstawiający leżącą na piasku nagą Raquel Zimmermann oplecioną wężami. McQueen wykorzystał motyw z jego wcześniejszego pokazu (s/s 2001) - roboty. Tym razem, zamiast tryskać farbą, zaopatrzone w kamery transmitowały do sieci to, co działo się na wybiegu.Miejsce 3. należy się Viktorowi Horstingowi i Rolfowi Snoerenowi. Pastelowo, rzeźbiarsko, gąbczasto, tiulowo. Delikatne, półprzezroczyste tkaniny z jednej strony dematerializują, nadają lekkości, z drugiej opinają niczym gorset lub dominują swoim wolumenem nad kobiecą sylwetką. Obok nieśmiertelnej czerni Viktor i Rolf wybrali najmodniejsze barwy: koralowe czerwienie, turkusy, blade żółcie i seledyny, a biel zastąpił blady róż. Stonowane kolory idelnie równoważył dynamiczny krój. Dynamizm podkręciła Róisín Murphy, wykonując na żywo nowy materiał (utwory Royal T i Demon Lover) z nadchodzącej płyty.Zaraz za podium widziałbym jeszcze raz Chanel - Haute Couture 2009/2010. Między czterema wielkimi flakonami Chanel N°5 we wnętrzu Grand Palais lawirowały modelki z lekka przypominające B. Bardot. Zachwycały drobiazgi, np. "rękawiczki" zakrywające jedynie palce, woalkowe kapelusz i treny będące przedłużaniem żakietów. Retroglam.
Trochę zawiódł mnie Pugh. Jego kolekcja daleka od czarno-białej geometryzacji przypomina bardziej krawiectwo Ricka Owensa. Pugh, który już stał się ikoną mody unwearable, powoli idzie w stronę bardziej praktycznych ubiorów. Podkreśliła to "zmartwychwstała" Pam Hogg, podczas pokazu. Kolekcja Pugh to moda na sezon po apokalipsie.
I jeszcze jeden pokaz (zastanawiam się, czy nie powienien się znaleźć wyżej w rankingu). Misterium Johna Galliano wywołało burzę komantarzy. Zasłużenie. Bardzo filmowo, diabelsko. Lasery i bańki z dymu. I went around the old houses of Hollywood and imagined how stars like Tallulah Bankhead, Lillian Gish, and Mary Pickford lived. - tłumaczy Galliano. Kolory i tkaniny podobne do tych z ubrań V&R, ale intensywniejsze i cięższe. Oprawa muzyczna - demoniczna i zmysłowa - Whatever Lola wants, Lola gets...
Alexander...to moj BOG. winien byc na pierwszym... Chanel to klasyka, choc peleryny wygrywaja !
OdpowiedzUsuńto całkowicie subiektywny ranking. McQueen potrafi zachwycać, ale nie przyznałbym mu tym razem pierwszego miejsca (pewnie byłoby inaczej gdyby teraz pokazał coś w rodzaju spring 2007). od pokazu Lagerfelda nie mogłem oderwać oczu i doznałem lekkiej arytmii serca :)
OdpowiedzUsuńChanel na pierwszym, Galliano zdecydowanie wyżej:))Pzdr.
OdpowiedzUsuńnie obijać się, pisac!
OdpowiedzUsuńpóki co biorę "urlop". coś nowego pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia. obiecuję :)
OdpowiedzUsuńIch sehe Roisin!!! ...toll! ;)
OdpowiedzUsuńSie war damals schwanger, deshalb hat sie diese bauschige 'Jacke'.
OdpowiedzUsuń