piątek, 13 lutego 2009

Vote or die!

Przeszywa mnie nieprzyjemny dreszcz. Rzadko mi się to zdarza, szczególnie, czytając artykuły o sztuce, a konkretnie o współczesnym artworldzie. Nie jest to zwykły dreszcz, jaki towarzyszy oglądaniu działań akcjonistów wiedeńskich, obrazów Gigera czy fotografii Joela Petera Witkina. Ten dreszcz powoduje, że krew w żyłach wrze - z irytacji.
Ad rem! Znana wielu galeria Saatchi w Londynie (we współpracy z "The Times") zabrała się za nietypową akcję. Ogólnoświatowe głosowanie na 200 najważniejszych artystów, począwszy od 1900 r. do dziś. Zjeżył mi się włos na głowie. Przedsięwzięcie brzmi nieco dziwacznie i abstrakcyjnie (a może odważnie?), no ale przecież kusi niebywale, bo kto nie jest ciekaw listy przebojów. Wybrać dwustu z ponad wieku (i to dorodnego XX wieku) to nie lada zadanie. A lista jest obszerna. Nie brakuje na niej nazwisk znanych tak bardzo, że bardziej się nie da (Picasso, Pollock, Duchamp). Obok weteranów, rzekłbym stylobatów, są mniej znani szerszemu gronu, ale równie wpływowi (Delaunay, Burri, LeWitt). Nie da się ukryć, że bez tych postaci trudno jest zgłębiać tajniki historii sztuki. Oddać głos można tu - warunek jest prosty, klikać "vote" można przy nieograniczonej ilości artystów, ale tylko raz na tego samego. Twórcy listy nie mogli, rzecz jasna, zamknąć jej pomijając innych artystów (szczególnie tych nam współczesnych), dlatego też do 18 lutego 2009 roku można nominować niewspomnianych.
To, że z artystów wysokich lotów robi się gwiazdy na miarę popartu, przeżyję. Trudno mi jest się przekonać do jednej persony na tejże liście - Wilhelm Sasnal. Nie jestem jego miłośnikiem (eufemizm), ale też nie jest mi obojętny. To nie jedyny Polak wśród wymienionych. Znaleźć można M. Abakanowicz, K. Wodiczko, T. Kantora, M. Bałkę (który, nota bene, zaprezentuje swoje instalacje w Turbin Hall Tate Modern - jako kolejny artysta Unilever Series). To doprawdy niebywałe, że wśród wielkich mistrzów znalazły się niektóre osoby określane mianem "the most influential". ArtBaazar zachęca do nominowania innych Polaków. Pojawili się więc R. Bujnowski, W. Bąkowski, J. J. Ziółkowski, B. Kiełbowicz, A. Chaberek, W. Gilewicz, M. Kowalik, K. Owsianko i inne fantasmagorie. Nie mam krzty wątpliwości co do tego, że ani Sasnal, ani jemu podobni, nie znajdą się w tej "top 200". Nadzieję, że będzie odwrotnie niż myślę, pozostawiam określonemu kółku wzajemnej adoracji.
Wyniki poznamy w maju tego roku. Tylko jaki to ma cel?

4 komentarze:

  1. wybieram śmierć. to zupełnie jak głosowania "Najlepszy riff wszechczasów", "Najlepszy wokal męski wszechczasów" - do dupy. Wydaje mi się, że poprzez taki ranking dowiemy się po prostu o popularności danego artysty w przestrzeni internetu..

    OdpowiedzUsuń
  2. Sasnal. Widziałem jego wystawę rok temu bodaj w Zachęcie. Widziałem taki obraz kula wznosząca się na skrzydlach- niby krypto-neoplatonizm. Moje przeżycie estetyczne sięgnęło zażenowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. polecam przeczytać komentarze na artbazaarze: https://www.blogger.com/comment.g?blogID=32050799&postID=9033826120173406620

    mnie podoba się ten: "coś ten cały blog bardzo blednie!!!!!!"

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam ostatnio wlepkę: "In the XXI century a fart is an art". Dobitne.

    OdpowiedzUsuń