sobota, 15 września 2012

Bazaar

Mijającego lata kiermasze, targi oraz bazary mody i designu wyrastały w zaskakującym tempie w wielu zakątkach Polski. Poznańskie Targi Highs&Rise w Starej Rzeźni, stołeczny Bazar Tiszertów na dziedzińcu między Red Onion a Pies Czy Suka, Kramberry w bydgoskim Mózgu, Summer Streetwear Sale w Warszawa Powiśle - to name a few. I choć nazwy różne, to idea ta sama - prezentacja młodych polskich projektantów i brandów starających się o miejsce na polskim rynku modowym. 
Gdy jedni mogą poszczycić się już niemałą popularnością (She/s A Riot, Shameless, Tideland), inni dopiero zaczynają pozyskiwać klientów, kreować target. Na targach, wśród rozłożonych na europaletach t-shirtów i szortów oraz porozwieszanych na wieszakach bluz i toreb, łatwo zauważyć kto z wystawców na poważnie podchodzi do swojej działalności, a kto traktuje ją jako dodatek do stałej pensji. Zazwyczaj przekłada się to na styl i jakość sprzedawanych ciuchów i akcesoriów. Nierzadko ujawniają się odklejające, kruszące się nadruki, rozpruwające się szwy i (to czego wielbiciele teesów nienawidzą) niedekatyzowana bawełna o marnej (jak gaza) gramaturze. Z pomocą kupującym przychodzą właśnie bazarowe eventy, gdzie najcenniejszą okazuje się empiria. Produkt, który na stronie internetowej wygląda nieskazitelnie, przechodzi szereg prób wytrzymałościowych - delikatnego dotyku, gniecenia, przymierzania, rozciągania, wystawiania w świetle słońca lub jarzeniówki, etc. Po takich testach niektóre brandy powinny zamknąć podwoje, spakować swoje tekstylne barachło do torby na kiju i nie pokazywać się więcej w miejscach publicznych. Na szczęście są też tacy, którym można śmiało wróżyć świetlaną przyszłość, bowiem robią kawał dobrej roboty. Nie wciskają crapu, który rozpadnie się na kawałki po miesiącu użytkowania. Przede wszystkim konsekwentnie trzymają się przemyślanej stylistyki i z sukcesem zarażają nią innych. Poniżej przedstawiam cztery fenomenalne brandy, na które zwróciłem uwagę i których projekty zasiliły moją szafę.

DIRTY SWAG
Przyglądając się ubraniom Dirty Swag, a przede wszystkim ich oficjalnej czarno-białej fotokampanii, chciałoby się powtórzyć za M.I.A: "Swagger going swell". Dirty Swag to stołeczna marka, za którą stoją dwie sympatyczne warszawianki - Monika Pietrzak i Maja Wiksa-Krzyżewska. Utrzymana w czerni, bieli i odcieniach szarości kolekcja składa się z tradycyjnych jumperów, t-shirtów i tanktopów. Cała siła tkwi w printach: groteskowa czaszka, rewolwery, jednorożec, wilk, demoniczny kot, a także hasła: "om nom nom" czy "oh my gosh". Jest w nich tyle samo lukrowej słodyczy, co retro turpizmu. Gatunkowo i stylistycznie - pierwsza klasa. Polecam.
Dirty Swag Facebook

NINETY EIGHT CLOTHING
Widzą w sobie promotorów wegetariańskiego i wegańskiego lifestyle'u. Nie jest im obcy obraz myśliwego strzelającego z dubeltówki do niedźwiedzia. A taka własnie scena rozgrywa się na jednym z t-shirtów ich produkcji. Obok łowczego, znajdą się też traperzy w kraciastych flanelowych koszulach, brodaci drwale, wykwintni bosmani, jelenie, lisy i cała reszta leśnej gawiedzi. Te i inne grafiki pojawiają się na koszulkach, bluzach, bawełnianych torbach, a także czapkach. Ninety Eight charakteryzuje się świetnym, nieco karykaturalnym rysunkiem w staromodnym tonie. Szeroki wybór motywów i dobra jakość zapewniają udany zakup (z pewnością nie jedyny).
Ninety Eight Clothing Facebook

MARCHI
Ich motto brzmi "created not made". Współpraca MARCHI z artystami odbija się na różnych (ale spójnych stylistycznie) grafikach. Slogany, dziwaczne postacie i (jedyny barwny akcent w serii) ilustracja halucynogennej substancji zdobią koszulki wykonane z bardzo lekkiej bawełny. Dodatkowo, charakterystycznym elementem jest brak wykończenia spodu i rękawów t-shirtu, które rolują się samoczynnie. Brand ciekawy, ale trzeba chyba jeszcze poczekać, aż się na dobre rozkręci.
MARCHI Facebook

SHADE clth.
Shade Clothing rozpoczęło działalność w 2010 roku. Choć na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że tworzą kolekcję basic'ów, to przy bliższym spojrzeniu, dostrzec można coś, co moda nazywa "it". Klasycznym krojom i barwom towarzyszy mieszanka różnorodnych stylistyk: od żeglarstwa, przez baseball, po skateboarding i BMX. Shade przypomina doskonały duński brand Norse Projects. Oba odznaczają się umiłowaniem do porządnej jakości, ulicznej nonszalancji, wygody. Profesjonalny lookbook prezentuje szare bluzy, granatowe koszulki, pirackie tanktopy, koszule w kratę, tradycyjne snapbacki i ekologiczne torby. Odpowiednio dobrane proporcje elegancji i zawadiactwa. "Plunder ships, kidnap chicks". 
SHADE clth Facebook

f.
fot. facebook

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz