wtorek, 31 lipca 2012

Anish Kapoor shoots into the corner



Przez niemal miesiąc Ukrainą rządziły sportowe uniesienia. Kijów był świadkiem imprez organizowanych z wielką pompą, w których cieniu pozostawała cała reszta.
Zgoła innych przeżyć niż te ze stadionowej murawy dostarcza efektowna i warta zauważenia wystawa w przestrzeni stołecznego PinchukArtCentre. Po raz pierwszy we wschodniej części Europy ma miejsce ekspozycja dzieł znakomitego rzeźbiarza Anisha Kapoora.
„Czy moim zadaniem jako artysty jest opowiedzenie czegoś, wyrażenie czegoś, bycie ekspresyjnym? – zastanawia się Brytyjczyk – Moja rola polega na tym, by dać wyraz, powiedzmy, by zdefiniować środki pozwalające na fenomenologiczne i inne postrzeganie, które ktoś mógłby wykorzystać, by potem skierować się w stronę poetyckiej egzystencji”.
Przestrzenne konstrukcje Kapoora noszą znamiona lirycznej subtelności. Aby je uwidocznić, artysta operuje światłem i ciemnością, odbiciem, skalą, intensywnym kolorem, gładką i chropowatą fakturą. Uplastycznia wosk, stal, włókno szklane, beton, żywicę czy złoto. Manipuluje tworzywem nierzadko w zaskakujący sposób, ustanawiając charakterystyczny język form wizualnych – choć sam odżegnuje się od czystego formalizmu.
Pierwotnie Kapoor posługiwał się lekkimi materiałami, np. sproszkowanym pigmentem w kolorze żółci, cynobru, czerni i ultramaryny. Z czasem (proporcjonalnie do nazwiska artysty urastającego do rangi marki) rzeźbiarskie realizacje uległy powiększeniu. Do najsłynniejszych należą mieniące się w słońcu „Cloud Gate” w Chicago, winylowy „Marsyas” z Tate Modern oraz gargantuiczny „Leviathan” rozpostarty w paryskim Grand Palais.
Wprawdzie na ukraińskiej wystawie brakuje takich kolosów, daje ona jednak wyczerpujący obraz twórczej działalności Anisha Kapoora. Wśród eksponatów znalazły się bowiem powstałe w latach 80. pigmentowe prace (m.in. karminowy dysk „wbijający się” w ścianę galerii) oraz „Shooting into the Corner” z 2009 roku – armata wystrzeliwująca porcje czerwonego wosku. Na pewno wyjątkową pod względem formy i wywoływanych doznań jest kompozycja o intrygującym tytule „Between Shit and Architecture” z 2010. To dwanaście konstrukcji z lanego cementu ustawionych w dwuszeregu. Krążący między nimi widz może podziwiać zawiłą strukturę rzeźb, oscylującą między ekskrementem a czymś na kształt mikrobudowli.
Bliską rudymentom architektury jest – wykonana specjalnie dla PinchukArtCentre – monumentalna stalowa rzeźba, przypominająca czaszę. Została ona „wciśnięta” w przestrzeń sali, uniemożliwiając obejrzenie jej ze wszystkich stron. Tak powstaje napięcie między wnętrzem a zewnętrzem; skalą obiektu a przestrzenią, do której przynależy.
Wystawa w Kijowie to ważne przedsięwzięcie. Umożliwia bowiem bliski kontakt z dziełami ponadprzeciętnego twórcy współczesnej rzeźby oraz daje świadectwo rozwoju instytucji wystawienniczych w Europie Wschodniej.
f.

fot. PinchukArtCentre

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz