Pierwiastek medytacyjny twórczości Pärta nie pozostaje bez znaczenia dla fotografii von Zwehl. Portretowane studentki zatapiają się w muzyce i jeśli nawet nie jest to rodzaj transu czy odurzenia, kontemplują każdą wybrzmiewającą frazę. Ciemność rozprasza raptownie flesz lampy aparatu fotograficznego. W mgnieniu oka na kliszy zostaje utrwalony obraz pogrążonych w myślach (tudzież dźwiękach) kobiet. Każda z modelek ubrana jest w taki sam, zuniformizowany sposób i podobnie upozowana. Większość ma przymrużone lub całkowicie zamknięte oczy. Wyblakłe, niemal sterylne fotografie, z którymi spotyka się widz, nie zdradzają okoliczności ich powstania, nie mówią o łagodnej melodyce Pärta. Dotyczą cichej refleksji i szczerej chwili piękna, uchwyconej przez oko migawki.
Na wystawie zaprezentowano także serię portretów - „Made up love song” (zmyślona piosenka miłosna). Von Zwehl buduje tym cyklem pomost między nowożytnym malarstwem miniaturowym a współczesną fotografią. Idąc w ślady Starych Mistrzów, artystka tworzy portrety nie przekraczające formatem kilku centymetrów, po czym oprawia je w stosowne passe-partout. Na trzydziestu czterech zdjęciach pojawia się Sophia – pracowniczka Victoria & Albert Museum, która przez sześć miesięcy była muzą fotografki. Ustawiona profilem do obiektywu – z wyraźnym spokojem spogląda w stronę okna. Każda kolejna odbitka, choć podobna do poprzedniej, zdradza drobne różnice (np. uczesanie, zmiana oświetlenia). Wszystko jest grą niuansów. Długa praca nad cyklem wytworzyła porozumiewawczą więź między artystką a modelką. Ta intymność na miarę (zmyślonej) piosenki miłosnej ma swoje korzenie w tradycyjnych miniaturach – pierwowzorach fotografii Bettiny von Zwehl.
f.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz