czwartek, 2 lutego 2012

Bluza z frytkami

Swoimi właściwościami i popularnością dorównuje małej czarnej, trampkom lub  białej koszuli. Jest wygodna, praktyczna, na co dzień nieco grunge'owo niechlujna, ale potrafi być bardzo elegancka. Mowa o bluzie. Niby zwykły ciuch, a jednak bluza przeszła w swoim, jakby nie patrzeć, krótkim życiu (bo liczącym około 90 lat) wiele reform, wykonywana była z przeróżnych materiałów, pełniła niekiedy zaskakujące funkcje i dorobiła się licznych odmian. Znana jest jako pullover, jumper, sweatshirt, tricot, maglione, a różnice między nimi to w rzeczywistości niuanse. Faktem jest, że poczciwa bluza, w ciągu ostatnich miesięcy, znalazła się w centrum zainteresowania. A w szczególności to, co ją zdobi.

Who let the dogs out?
Rottweilery na wybieg paryskiego tygodnia mody w 2011 wypuścił Riccardo Tisci - dyrektor kreatywny Givenchy. Wówczas, rozwścieczonego psa miał na piersiach Stephen Thompson, model-albinos, o hipnotyzującej urodzie. Od tego momentu, integralnym elementem kolekcji Tisciego będzie bluza z oryginalnym wzorem. Projektant bawi się printami na wszelkie możliwe sposoby. Multiplikuje je jak fraktale, robi z nich bordery i lamówki lub zwyczajne wkleja na środek. Bluzy zestawia ze spódnicą ołówkową, ale też z tą bardziej rozkloszowaną, z pumpami, szerokimi szortami i kiltem. Nadruk raz skupia uwagę widza na samej bluzie, innym razem rozrasta się na całą garderobę. W ciągu kilku sezonów na bluzach Givenchy pojawiły się tropikalne kwiaty (by być dokładnym - strelicja królewska zwana "rajskim ptakiem"), irysy, bratki, pantery, pin-up girls.
Ta mieszanina stylistyk (od sportowej do wieczorowej) i motywów mogłaby trącić kiczem na miarę Versace. Tak jednak nie jest. Tisci z charakterystycznym dla siebie wysublimowaniem przetwarza krzykliwe wzory w zharmonizowane kompozycje, nie ujmując im energetycznego ładunku.


Whatever you can imagine!
Energii odmówić nie można internetowemu fenomenowi: Sexy-Sweaters.com. Ta migocząca, grająca, psychodelicznie kolorowa strona znana jest wśród posiadaczy bloga, tumblra lub/i soupy. Na czym ów fenomen polega? Nie chodzi tu o owo "sexy" w tytule, które pewnie skusiłoby niejednego internautę. Sukces strony polega na arcyprostym pomyśle: zaprojektujmy bluzę z... czymkolwiek! I tak oto powstają jumpery z wizerunkiem cukierkowych kotów, galaktyk, Disney'owskiego Alladyna w wersji podrasowanej, bo z tatuażami. Ponadto hasła życiowe (te mądre i te mniej), hinduscy bogowie, Madonna (obie wersje), wzór z M&Msów, czaszek, frytek i czego zażyczy sobie nasza chora wyobraźnia. Autorzy strony oświadczają, że jeszcze nie produkują i nie sprzedają prezentowanych bluz, ale pracują nad tym. Jeśli tak będzie, wróżę im intratny biznes.


Uhm. Anyway.
Na koniec fenomen z rodzimego podwórka. Pod szyldem UHM. ANYWAY. ukrywa się Ada Piekarska. A właściwie wcale się nie ukrywa, bo dzielnie nawiązuje kontakty na facebooku z jej fanami i potencjalnymi klientami, których ilość wzrasta z każdym dniem. A za czym ta kolejka? Za pomysłowymi jumperami. Ada Piekarska wykorzystuje fotografie swoich znajomych z różnych części globu i specjalną technikę druku. Z połączenia tych dwóch powstają efektowne bluzy, do których wzdychają i dziewczyny i chłopaki. Bo któż z nas nie chciałby mieć przy sobie szczytów gór czy rozgrzanej plaży...
więcej na: Oficjalny fanpage UHM. ANYWAY.

 


f.

fot.: vogue.fr | sexy-sweaters.com | facebook.com/UhmAnyway

4 komentarze:

  1. dobry tekst! dzięki za wspomnienie o Uhmie :) pozdro, Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. bluzy z motywem zwierząt a'la te co wprowadził Tisci są teraz też w ofercie Misbhv.

    artykuł na te mrozy jak znalazł ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Ada, dziękuję za miłe słowa i życzę powodzenia z UHM. ANYWAY.

    @malaaja, do Misbhv zraziłem się i to mocno, a ich odtwórczość kole w oczy z sezonu na sezon coraz mocniej. na szczęście co chwilę pojawiają się w Polsce modowe projekty z ciekawym pomysłem i dobrą jakością.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja misbhv lubię przede wszystkim za moje torby ekologiczne.
    Jeżeli chodzi o kolekcje, to zgadzam się - nie są już takie jak kiedyś, pewnie dlatego, że marka na tyle się wyrobiła, że idąc ulicą np. w Krakowie można zauważyc wiele osób w Misbhv. Firma idzie w kierunku sieciówki - czyli mało wyszukane ubrania i słaba jakośc.
    Szkoda.

    OdpowiedzUsuń