Koncerty to dla wielu chleb powszedni. Jedni siedzą sztywno w filharmonijnych fotelach, inni uskuteczniają mosh, zwracając większą uwagę na rytm łamanych kości niż perkusji, jeszcze inni rachitycznie podrygują w takt głową, skupiając wszelkie emocje na schowanej za ray-banami twarzy. Ale czy komuś zdarzyło się uczestniczyć w koncercie urządzonym w lesie, w nocy i być jedynym widzem? Takie widowisko sprawiła pewnemu młodemu berlińczykowi Jonna Lee, a właściwie iamamiwhoami, o której pisałem w jednym z postów.
Mniej więcej w połowie września ta szwedzka artystka rozpoczęła poszukiwania jednego śmiałka, który weźmie udział w jej tajemniczym koncercie. Wyboru dokonała między innymi na podstawie odpowiedzi na pytania: potrafisz tańczyć? czy cierpisz na jakąś chorobę skóry? masz jakieś fobie? Szesnastego listopada, późną nocą na stronie zatytułowanej To Whom It May Concern został wyemitowany ponadgodzinny koncert iamamiwhoami. W rzeczywistości był to koncert, teatr, happening i environment w jednym. Projekt totalny, Gesamtkunstwerk przepełniony leśną, pogańską mistyką, mrocznymi postaciami i efemeryczną atmosferą, której nie powstydziłby się twórca Snu nocy letniej. Jonna Lee oprowadza swojego berlińskiego gościa między drzewami, prowadzi go nad bagna, wykonując nowe aranżacje t, o czy u-2. Zafoliowane volvo, biały skafander z truskawkami, koloratka, kartonowe pudła i wieloryb - motywy, które pojawiały się dotąd w pojedynczych krótkich metrażach, teraz wystąpiły obok siebie, budując oniryczną mitologię iamamiwhoami. Mimo drobiazgowo przemyślanego scenariusza crew Jonny Lee nie pozwala nam zapomnieć, że jest to koncert, nie film. Wkradający się niekiedy w kadr mikrofon dźwiękowca, widoczni w tle spece efektów specjalnych czy brak synchronizacji w pochodzie czarnych postaci w białych slipach zdradzają amatorskie podejście do sprawy, co jednak nie umniejsza walorów estetycznych całego przedsięwzięcia. Te drobne wpadki nadają quazi-symbolicznej poetyce dozę komizmu, nonszalancji i pozwalają zachować dystans wobec niektórych scen (np. zamknięcie chłopaka w kartonowej trumnie i spalenie na stosie).
Iamamiwhoami to jeden z najciekawszych projektów muzyczno-wizualnych minionego roku. Nadal brak jakichkolwiek informacji związanych z płytą lub koncertem - tym tradycyjnym. Chociaż To Whom It May Concern wydaje się być punktem kulminacyjnym nie tracę nadziei na dalsze projekty.
Mniej więcej w połowie września ta szwedzka artystka rozpoczęła poszukiwania jednego śmiałka, który weźmie udział w jej tajemniczym koncercie. Wyboru dokonała między innymi na podstawie odpowiedzi na pytania: potrafisz tańczyć? czy cierpisz na jakąś chorobę skóry? masz jakieś fobie? Szesnastego listopada, późną nocą na stronie zatytułowanej To Whom It May Concern został wyemitowany ponadgodzinny koncert iamamiwhoami. W rzeczywistości był to koncert, teatr, happening i environment w jednym. Projekt totalny, Gesamtkunstwerk przepełniony leśną, pogańską mistyką, mrocznymi postaciami i efemeryczną atmosferą, której nie powstydziłby się twórca Snu nocy letniej. Jonna Lee oprowadza swojego berlińskiego gościa między drzewami, prowadzi go nad bagna, wykonując nowe aranżacje t, o czy u-2. Zafoliowane volvo, biały skafander z truskawkami, koloratka, kartonowe pudła i wieloryb - motywy, które pojawiały się dotąd w pojedynczych krótkich metrażach, teraz wystąpiły obok siebie, budując oniryczną mitologię iamamiwhoami. Mimo drobiazgowo przemyślanego scenariusza crew Jonny Lee nie pozwala nam zapomnieć, że jest to koncert, nie film. Wkradający się niekiedy w kadr mikrofon dźwiękowca, widoczni w tle spece efektów specjalnych czy brak synchronizacji w pochodzie czarnych postaci w białych slipach zdradzają amatorskie podejście do sprawy, co jednak nie umniejsza walorów estetycznych całego przedsięwzięcia. Te drobne wpadki nadają quazi-symbolicznej poetyce dozę komizmu, nonszalancji i pozwalają zachować dystans wobec niektórych scen (np. zamknięcie chłopaka w kartonowej trumnie i spalenie na stosie).
Iamamiwhoami to jeden z najciekawszych projektów muzyczno-wizualnych minionego roku. Nadal brak jakichkolwiek informacji związanych z płytą lub koncertem - tym tradycyjnym. Chociaż To Whom It May Concern wydaje się być punktem kulminacyjnym nie tracę nadziei na dalsze projekty.
f.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz