Jak co roku pod koniec czerwca w stolicy Wielkopolski ma miejsce Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta. Nadmiar wolnego czasu skierował mnie przed ekran komputera, bym przejrzał tegoroczny plan imprezy. Trochę zawiedziony organizowanymi koncertami i inscenizacjami wypatrzyłem coś zupełnie innego. W ramach tzw. EkoMalty miała odbyć się konferencja mobilna pt. Miejskie dotleniacze - oazy. Słowo dotleniacz przykuło mój wzrok, a po chwili już wiedziałem, że będę miał do czynienia z Joanną Rajkowską.
Konferencja trwała trzy godziny i zebrała garstkę (najwyżej trzydziestu) osób. Pierwsza część odbyła się przed wejściem do CK Zamek, przy ul. Święty Marcin, w ukropie, hałasie i spalinach. Organizatorzy zadbali jednak o nagłośnienie i parasole chroniące nie przed deszczem, lecz słońcem. Przed usadowioną na krzesełkach widownią siedziało gremium w składzie: Joanna Rajkowska, Piotr Bernatowicz (ARTeon), Stach Ruksza (Galeria Kronika w Bytomiu), Igor Stokfiszewski (Krytyka Polityczna).
Obawiałem się, czy artystka będzie potrafiła wysłowić się, powiedzieć cokolwiek ciekawego o jej projektach. Po wypowiedziach np. Katarzyny Kozyry takie obawy są jak najbardziej uzasadnione. Rajkowska to świetny obserwator i interpretator. Bardzo sympatyczna, otwarta i trzeźwo myśląca artystka. Nawiązała przyjacielski kontakt z widownią i słuchała wnikliwie tego, o czym mówił Bernatowicz czy Ruksza. Niekiedy musiała negować i sprowadzać tok myślenia na jej-właściwą drogę. Nie potakiwała głową na słowa krytyków jak owca.
Zaciekawiła mnie jej teoria: czym jest polityka. Z jednej strony widać walkę z tradycyjnie pojmowaną polityką (udręka z władzami miasta, L. Kaczyńskim, w sprawie Palmy na rondzie Charles'a de Gaulle'a), z drugiej - autorskie pojęcie polityki jako relacji międzyludzkiej, nawet gdy nie zachodzi jakakolwiek reakcja werbalna i niewerbalna (tak jak zachodziło to w projekcie Dotleniacz na Placu Grzybowskim w Warszawie). Artystka tłumaczyła, że przychodziła na Plac Grzybowski o szóstej rano, gdy przy jej stawie nie było jeszcze nikogo. "Polityka" zaczęła się wraz z momentem przybycia pierwszych ludzi. Różnych warstw społeczeństwa - od przejezdnych hipisów po staruszki w beretach. Rajkowska jest absolwentką historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i malarstwa na krakowskiej ASP w pracowni Jerzego Nowosielskiego, co w swoich wypowiedziach kilkakrotnie podkreśliła. Może nie tyle, że należała do kręgu jego studentów, ale że Nowosielski nauczył ją podejścia do ciała. Nie cielesne, ale mające z cielesnością związek, ostatnie projekty Rajkowskiej zasługują na uwagę. Wpierw oburzają, kłócą, dzielą, potem oddziałują, przyzwyczajają, aż w końcu jednoczą i stają się integralną częścią przestrzeni publicznej.
Dotleniacz został, według mnie, nie do końca trafnie porównany przez Bernatowicza z dziełem Christo i Jeanne-Claude Gates w Central Parku. Idea Bram jako land-artu, zwracającego uwagę człowieka na środowisko, czy przestrzeń publiczną jest zaledwie ułamkiem treści projektu Rajkowskiej. Gdzie kontakt międzyludzki? Gdzie imponderabilia obijające się o myśli i ciała przebywających wśród bram? Koncentracja na dziele sztuki - jak w galerii. Może Bernatowicz, jako historyk sztuki musiał coś przywołać? Jednak uważam, że to porównanie było irrelewantne.
Druga część odbyła się w zacienionym już wnętrzu Zamku. Wyświetlone zostały: najpierw slajdy o Palmie (tu można obejrzeć ich projekcję), potem o projekcie Spacer, dokument o Dotleniaczu, film zatytułowany Maja Gordon jedzie do Chorzowa oraz W górę.
Joanna Rajkowska wywarła na mnie dobre wrażenie, a dzięki tej konferencji poznałem bliżej tajniki jej prac oraz etapy przygotowawcze. Rajkowska prawdopodobnie osiądzie teraz na dłużej w Poznaniu, co może owocować w nowe projekty.
f.
Udało mi się! Zamieściłem artykuł na temat związku utworu North z melancholią... :)
OdpowiedzUsuńja tylko parę słów o Rajkowskiej, której twórczość miałam, w ramach kultury masowej, po krótce omówioną. no i moja znajoma brała udział w akcji palma dla pielęgniarek (troche na stronce syren.tv, gdzieś też jest w sieci film o tej akcji z pielęgniarkami); także omawiany był ten jej cały dotleniacz i jak słusznie określiłeś w przestrzeni bardziej filozofii polityki, struktur społecznych, czy funkcjonowania w sferze symboli. ja, jako laik mogę sobie tylko życzyć, aby coraz więcej artystów pracowało na ulicy i robiło z nią coś, twórczo kształtowało przestrzeń publiczną (chyba takie działania są dość powszechne jeżeli chodzi o billbordy). tyle nic nie znaczącego ode mnie ;)
OdpowiedzUsuńjedyne co teraz mogę powiedzieć, to polecić lipcowy arteon, poświęcony streetartowi.
OdpowiedzUsuńrajkowska słaba ,palma to glut do potęgi tylko odtleniacz daje radę
OdpowiedzUsuń